W niedzielę postanowiłem swoimi fotografiami wrócić do korzeni. Ponieważ zbliżają się imieniny mojego taty, wymyśliłem sobie, że pojadę na wieś, na której się wychował i zrobię trochę zdjęć jak to tam dziś (kilkadziesiąt lat po wyprowadzce) wygląda. Nigdy wcześniej w Zabełczu nie byłem, nie wiedziałem czego się spodziewać, nie wiedziałem nawet gdzie dokładnie stoi dom, w którym tato mieszkał.

Zabełcze okazało się niewielką, spokojną, ale jednocześnie uroczą nadwiślańską wioską. Oprócz nowych lub odnowionych, murowanych domów, można tam jeszcze znaleźć stare chaty. Ponieważ nie wiedziałem, którego domu szukać (znałem tylko orientacyjnie część wsi, w której się znajdował), fotografowałem po kolei wszystkie. Przed jednym z nich stali jednak gospodarze, więc nie chcąc ich denerwować, ten jeden budynek ominąłem. Oczywiście później okazało się, że to był ten jeden dom, na którym mi najbardziej zależało.

No cóż, niewątpliwie w Zabełczu pojawię się jeszcze raz. O odrobinę lepszej porze, gdzieś po południu. Z pewnością postaram się przejść z aparatem po okolicy, m.in. nad Wisłę.