Wykopałem coś, co można nazwać fotografią zaangażowaną.
Łezka mi się w oku zakręciła… bynajmniej z powodu niszczejącego pięknego budynku. Zdjęcie to przypomniało mi, od czego zaczęła się moja pasja fotografowania. Jak sobie przypomnę to, że na początku tego typu zdjęcia stanowiły podstawę mojej fotograficznej egzystencji, jak sobie przypomnę te wszystkie nienajlepsze kadrowania (w tym przypadku wymuszone)… eeeechh :-D
Fotografia zaangażowana