Jestem zagorzałym fanem współczesnej cyfrowej fotografii, która moim zdaniem, wbrew temu, co twierdzą „starzy” fotografowie, wcale nie straciła żadnego ducha. Zmieniła się jedynie technika.

Bardzo często od starych wyjadaczy słyszę, że fotografia się skończyła, zeszła do lamusa. Uważam jednak, że gdyby przeglądnąć filmy amatorów sprzed lat, to i tak poziom kiczu był wśród ich zdjęć nie do przyswojenia dla co wrażliwszych ludzi. No, chyba że mówimy o naprawdę starych czasach, zanim analogowe aparaty małoobrazkowe upowszechniły się, a fotografią zajmowali się „tylko” artyści. Nikt mi nie wmówi, że za „czasów analogów” pstrykało się tylko z rozmysłem, lepsze zdjęcia. Jeśli by tak było, to wyjaśnijcie mi, gdzie te zdjęcia są? W muzeach i galeriach? Jaka jest ich ilość? Większa, czy mniejsza od dobrych zdjęć cyfrowych publikowanych w internecie?

Jako argument przeciwko cyfrówkom czasem wystawia się… pracę w ciemni fotograficznej. Rozumiem, że można darzyć sentymentem długi proces opracowywania i wywoływania odbitek, ale jaki on ma wpływ na zdjęcie?

Brieg
Brieg Bez. Breslau – Langestrasse
(współczesna fotografia cyfrowa)

Poziom zdjęcia jest niezależny od tego ile ich zrobiono w tym samym czasie, dobra fotografia to dobra fotografia. Technika wykonania* także nie ma znaczenia, bo jest to środek, a nie cel. Aparat fotograficzny jest narzędziem i tylko od właściciela zależy, jak je wykorzysta. To prawda, pewnych efektów nie da się osiągnąć stosując inną technikę fotografowania, ale tak naprawdę to są wyjątkowe wyjątki. Szczególnie w dobie fotografii cyfrowej, która bardzo skutecznie i w bardzo prosty sposób potrafi podrobić niemal wszystkie inne techniki (przynajmniej dopóki człowiek nie ogląda zdjęć pod lupą). W dobie coraz lepszej jakości aparatów cyfrowych trudno jako argument przedstawiać jakość odbitek, to już nie te czasy.

Dużo rozsądniejszym argumentem jest stwierdzenie, że fotografia analogowa lepiej przygotowuje do fotografowania, bo koszty procesu wywoływania zdjęć i niemożność poprawienia uczą szacunku do każdego kadru… Z takim stwierdzeniem mógłbym się zgodzić, gdyby nie to, że to praktyka czyni mistrzów. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, czy zrobienie kilkudziesięciu zdjęć w ciągu dnia, bez możliwości oglądania efektów w danych warunkach, jest lepsze niż ewentualne korygowanie parametrów na bieżąco na podstawie wyników widocznych na LCD aparatu? Oba warianty mają swoje wady i zalety, czyli – prawda racja gdzieś pośrodku.

To, co obecnie stało się największym problemem współczesnej fotografii, to prostota publikacji zdjęć i niemal kompletny brak selekcji. Ale to i tak naprawdę tylko problem wirtualny, wyimaginowany. Ktoś, kto wchodzi do galerii internetowej, w której nie ma (pre)selekcji lub moderacji, robi sam sobie kuku. To jakby pójść na wysypisko śmieci i narzekać, że mało tam dobrego sprzętu, i że śmierdzi. Wystarczy wejść na nieco lepiej zarządzane serwisy fotograficzne, a wrażenie zmieni się diametralnie. Ba! Zastanawiam się nawet, czy przypadkiem nie stało się, że liczba dobrych zdjęć dziś jest wyższa niż kiedyś.

Cyfrówki pozwalają na ocenę wyniku na miejscu i ewentualne powtórzenie ujęcia. Automatyka też jest coraz przyjaźniejsza dla użytkowników, więc rzadziej zdarzają się zdjęcia kompletnie niewydarzone pod względem ekspozycji. Porównując odbiór i selekcję fotografii analogowej i cyfrowej na różnych forach fotograficznych stwierdziłem ciekawą rzecz – w tym pierwszym rodzaju fotografii dopuszcza się znacznie więcej błędów. To, co przeszłoby w analogach, w cyfrówce miałoby poważne problemy z obronieniem się.

Jednak czy zalew zdjęć jest jedyną przyczyną narzekań na współczesną fotografię?

Nie!

Zmieniła się technika (która ma przecież wpływ na zdjęcia), zmieniła się też powszechna estetyka fotografii.

Wielu z malkontentów najwyraźniej ten fakt przeoczyło…

 

 

____________

* Mam na myśli rozróżnienie techniki z naciskiem na cyfrowy-analogowy, bez uwzględniania technik wspólnych dla obu – fotografia w podczerwieni, obiektywy z tiltem i shiftem, itp…

 



Koniec fotografii

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Jachu

    Na forum Nikona widziałem skany zdjęć analogowych i powiem Ci jedno oprócz tego, ze autor jest dobrym fotografem to za pomocą cyfrowego body nie uzyskałby tego czegoś co widać na tych skanach. Niektórzy mówią że to plastyka, ja tam się nie znam, dla mnie zdjęcia te były jak by „trójwymiarowe” zaś te z cyfrówki wydają się „płaskie”. Nawiązała się na ten temat dyskusja ktróą spuentować można w ten sposób, że gdyby chcieć na siłę uzyskać to coś za pomocą cyfrówki należało by na sprzęt wydać grube dziesiątki tysięcy złotych – ale nie wiem czy pisze na temat ;)

  2. A.Mason

    Rzuc linkiem.
    Jestem sceptykiem, bo w najgorszym przypadku – jak sam napisales „to tylko kwestia pieniedzy” ;-)

Skomentuj A.Mason Anuluj pisanie odpowiedzi