Cały czas odkopuję swoje stare zdjęcia. Tym razem trafiło na paryskie – trochę architektury, bardziej street.

 

Rowerzysta po Atgetowsku
Rowerzysta po Atgetowsku

 

Przy okazji obrabiania tego ostatniego, oglądając zdjęcie w powiększeniu 1:1, moim oczom ukazał się taki oto obrazek:

Wycinek z paryskiego rowerzysty
Wycinek z paryskiego rowerzysty

 

Natychmiast przypomniał mi się niedawny wpis Iczka, w którym to wpisie poddawana w wątpliwość jest sensowność wyścigów producentów aparatów na (mega)piksele (źródło). Czy tak duża liczba megapikseli jest nam potrzebna?

Chwilę wcześniej dyskutowałem też z Jiřím Růžkiem na temat przewagi RAW nad jpg (kolejne źródło, czeskie). Jerzy uważa, że w wielu przypadkach RAW nie jest potrzebny, że można się obyć bez niego.

Podsumowując – obaj autorzy zastanawiają się nad potrzebami współczesnych fotografów i fotografów amatorów. Konkluzja wpisów jest taka, że trzeba się zastanowić nad własnymi (rzeczywistymi) potrzebami i nie dać się naciskom marketingowców i innych fotografów.

Rozsądek jest dobrą rzeczą, jednak czasem lepiej go nie zachowywać.

Idąc drogą wskazaną przez Iczka i Jerzego (oraz komentatorów do wpisów) z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że:

  1. fotografowałbym w formacie jpg w znacznie niższej rozdzielczości niż robię to obecnie.
  2. usuwałbym większość, jeśli nie wszystkie mniej udane zdjęcia, żeby oszczędzić miejsce na dysku.

Jaki byłby efekt takiego działania?

Na pewno zaginęłaby w ten sposób większość zdjęć, które obecnie pojawiają się na moim fotoblogu jako „wykopaliskowe” (wszystkie w tym wpisie). Albo bym je wykasował (te kilka lat temu przecież nie uznałem ich za warte publikacji), albo nie miałbym materiału do obróbki (nie będę ukrywał, że kiedyś moje umiejętności w tym względzie były znacznie niższe, na niektóre efekty swoich „prac” patrzę dziś ze wzdrygnięciem).

Przykład mojego zdjęcia powyżej, pokazuje, że czasem przypadkiem można odkryć na nich coś, co normalnie umyka wzrokowi ludzkiemu. Drobny szczegół, który przy niższej rozdzielczości mógłby zaginąć. W tym przypadku zarejestrowałem tylko morderstwo dokonywane na środku ulicy, w środku dnia, ale mogłoby się zdarzyć coś ważniejszego.

Na wielu forach internetowych można znaleźć pasjonatów, którzy stare zdjęcia oglądają przez lupę, by dostrzec najdrobniejsze szczegóły. Być może kiedyś ktoś tak będzie oglądał i nasze zdjęcia?

Czego sobie i Wam, serdecznie życzę.



Na co komu 50 megapikseli w Paryżu?

Dodaj komentarz