Są pewne tematy, które aż się proszą o zaprezentowanie ich w czerni i bieli lub nadanie klimatu poprzez odpowiednią obróbkę. Idąc na brzeski kirkut, zawsze mam w głowie pomysły, czy raczej wizje, jakie zdjęcia powinienem zrobić. Idę na cmentarz i mi nic nie wychodzi. Nawet jeśli zrobię jakieś przyzwoite kadry, to potem odechciewa mi się ich obrabiania.
Oglądanie tych grobów na… chciałoby się powiedzieć „na żywo”, ale to byłoby nie na miejscu… Oglądanie tych grobów w rzeczywistości i na zdjęciach jest przygnębiające. Sporadyczne akcje porządkowe organizowane przez brzeskich gojów to jednocześnie dużo i mało. Wystarczy, żeby utrzymać jako taki porządek, ale nie wystarczy, żeby spowolnić proces niszczenia macew. Kirkuty, szczególnie te w małych miejscowościach, prawie nigdy nie mają opieki choćby w połowie tak podstawowej jak cmentarze komunalne i przykościelne.
Co ciekawe, jeśli w ogóle przyjrzeć się wszelkim cmentarzom, to trochę zbyt często zdarzają się tam przypadki niszczenia. Stuletni dom może być zabytkiem, stuletni nagrobek nie? Koszt utrzymania nawet całego cmentarza nie będzie chyba większy niż koszt utrzymania chodnika i drogi?
Z tym, że ludzie po chodnikach chodzą, po drogach jeżdżą, a na cmentarzu tylko leżą…
Za komentarz niech posłuży cytat z wiersza Szymborskiej: „Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta. Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej nie tracił.”.