Od kilkunastu lat mam niemal tak samo blisko do Opola jak do Wrocławia. Dojazd z Brzegu do każdego z tych miast nie stanowi problemu, a jednak zawsze wybieram kierunek zachodni. Breslau żyje o każdej porze dnia i nocy, natomiast Opole… Opole jest nudne, tak samo jak Brzeg. Oczywiście w porównaniu.

Zastanawiałem się nad tym, czym mnie urzekł Wrocław. Z pewnością zabytkami i tym, że zawsze się tam coś dzieje. Urok wielkiego miasta. Do tego dodałbym jeszcze ludzi, których znam. I kontrasty. Można wyjść z nowoczesnego Sky Tower, przejść przez ulicę, przespacerować kilkadziesiąt metrów, żeby trafić na targowisko jak z lat osiemdziesiątych. Raj dla fotografa.

Takie same są Warszawa i Kraków, jednak do obu stolic mam trochę za daleko. Czytam czasem, że zmieniły się Poznań, Łódź i Gdańsk. Widzę, że i Lublin podąża w dobrym kierunku. I dobrze. Coś się zmienia w naszym (polskim) myśleniu, zaczynamy dbać o to, żeby miasta „jakoś” wyglądały. We Wrocławiu podoba mi się to, że porządki robione są w miarę możliwości kompleksowo. Widać jakiś plan, który mimo wszelkich odstępstw jest konsekwentny. To dotyczy także kultury. Na wrocławskim rynku zawsze są jacyś ludzie, więc w naturalny sposób pojawiają się tam i uliczni artyści. Czy jak ostatnio nawet uliczny ksiądz, który na Rynku Solnym odprawił mszę (a może wygłosił tylko kazanie?).

Ludzie chodzą, to się coś dzieje; dzieje się coś, to ludzie chodzą. Bardzo prosty mechanizm, perpetuum mobile. Niestety, nie wszyscy sobie zdają z tego sprawę. Nie do wszystkich dociera, że ten mechanizm działa także w drugą stronę – jeśli nic się nie będzie działo, to ludzie nie będą chodzić; jeśli ludzie przestaną chodzić, to przestanie się dziać… Szczególnie dotkliwie odczuwam ten brak pomyślunku u brzeskich włodarzy. Ulica Długa żyje dzięki odcięciu ruchu samochodów i wyremontowaniu placu przed kościołem św. Mikołaja. Natomiast rynek, wydawało by się centrum miasta, praktycznie nie istnieje. Przed Ratuszem parking, obok postój taksówek, z drugiej strony droga. Z placu za ratuszem pozbyto się taksówek za to teraz zrobił się tam kolejny parking. Pomimo ławeczek nie ma po co tam siadać. Nie ma tam jakiejś strefy pieszych, wokoło jeżdżą samochody.

Jeśli się tak zastanowić, gdzie mogą spacerować turyści, to Brzeg ma tylko dwa ciekawe punkty – Zamek i ul. Długa. Jeśli dodamy do tego Rynek, powstaje Trójkąt Bermudzki, taka czarna dziura, w której nic nie ma. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy, żeby zagospodarować najczęściej uczęszczaną trasę pomiędzy tymi punktami.

I pod względem kultury mamy w Brzegu czarną d. Gdyby nie Herbaciarnia (czyli Niezależny Ośrodek Kulturalny), byłoby tu bardzo źle. Szczęściem są jeszcze Zamek Piastów Śląskich, Biblioteka i Klub Wojskowy, które do programu kulturalnego dodają kilka solidnych punktów.

Natomiast Brzeskie Centrum Kultury działa jak przeciętny Wiejski Dom Kultury, przynajmniej takie mam wrażenie patrząc na jego ofertę. Nie mam zastrzeżeń do tego, co tam się dzieje, to powinno być. Wkurza mnie za to to, że ta instytucja ma bardzo niewiele do zaoferowania dorosłym i w miarę dojrzałym ludziom. Spacer po Wrocławiu przypomniał mi to, że nawet Jazz nad Odrą, jedna z moich najulubieńszych imprez, kiedyś organizowana także w Brzegu, została udupiona. Jakimś jej ekwiwalentem miał być Jazz Alfabet… miau. Do BCK-u należy także Galeria Sztuki. Od sierpnia zeszłego roku miała miejsce jedna wystawa fotografii „z okazji jubileuszu 60 lecia powstania Biura Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej w Brzegu”.

Brzeg nie jest w stanie nawet zadbać o tak podstawową rzecz w XXI wieku jaką jest strona internetowa. Przedpotopowe „layouty” instytucji kulturalnych, mała intuicyjność, brak informacji lub ich „ukrywanie”. Nawet na stronie miasta nie ma jakiegoś sensownego podziału, który pozwoliłby się odnaleźć. Wszystkie artykuły „uporządkowane” są w jedną kategorię „NEWSY”, którą przeglądać można wiadomość po wiadomości. Natomiast w „Kalendarium wydarzeń” te wyświetlane są z datą ich dodania. Chcąc się dowiedzieć, co ciekawego Brzeg będzie miał do zaoferowania w weekend, najsensowniej poszukać na Facebooku.

Było źle. Po „chwilowym” zamieszaniu ze zmianami dyrektorów dalej jest źle. Efektem tego, że parę lat temu było źle, było powstanie rady programowej, która miała poprawić działalność kulturalną Brzegu, a przede wszystkim poprawić współpracę różnych instytucji. Oczywiście absolutnie żadnych widocznych efektów działania tej rady nie uświadczyliśmy, więc tutaj jest jak jest. I wygląda na to, że tak będzie.

Po spisaniu sobie powyższego, uświadomiłem sobie dlaczego lubię Wrocław. Bo Brzeg nie ma mi do zaoferowania prawie nic.



Wrocław lubię, Brzegu nie

#Brzeg #Wroclaw

Dodaj komentarz